Menu

niedziela, 5 kwietnia 2015

2

WTEDY
Rano budzą mnie głośne kroki i czyjeś wrzaski na dole. Otwieram właśnie oczy, gdy do mojego pokoju bez pukania wpada moja matka. Katherine Davis.
Jest dopiero siódma rano, a ona już wygląda perfekcyjnie w tym blond koku i piaskowym komplecie.
I pomyśleć, że kiedyś ona i tata uciekali w nocy z domu, żeby palić zioło i protestować przeciwko testowaniu leków na zwierzętach.
-Chyba najwyższa pora już wstawać Blue- podchodzi do okna, żeby odsłonić zasłonki.
Naprawdę chciałabym wstać, ale nie mogę pokazać jej się w sukience, której wczoraj ze zmęczenia już nie zdjęłam.
-Za moment- nakrywam się kołdrą pod nos.
Matka rzuca mi krzywe spojrzenie.
-Blue. ..
-Wyjdź z mojego pokoju!
-Masz szlaban na nocowanie u Cary.
-Mamo!
-Jeszcze jedno słowo więcej. ..
Milknę oburzona i obserwuję jak usatysfakcjonowana wychodzi z mojego pokoju zamykając za sobą drzwi.
Niemal natychmiast wyskakuję z łóżka i przebieram się w czarne rurki i czerwoną koszulę w kratę. Pięć minut później schodzę na dół.
W kuchni jak zawsze panuje ponura atmosfera.
Czasy dozgonnej miłości między moimi rodzicami już dawno minęły. Po moich niespodziewanych narodzinach stwierdzili, że muszą się ustatkować. Wzięli szybki ślub i zaczęli szukać pracy. Tata założył swoją firmę, na której teraz zbija kokosy, a mama pracuje w laboratorium, gdzie testują kosmetyki na zwierzętach. Ironia losu?
-Dzień dobry księżniczko- tata rozpromienia się na mój widok i odkłada gazetę na bok.
Uśmiecham się do niego. Z taty zostało więcej hipisa i kochanego tatusia niż sam chce przyznać.
-Dzień dobry- całuję go w policzek, po czym otwieram lodówkę szukając czegoś na śniadanie.
-Może Jake wpadłby dzisiaj wieczorem na kolację? -pytanie mamy jest tak niespodziewane, że omal nie upuszczam kartonu soku.
-Co...ja...po co?- jąkam się.
Mama zbyt bardzo lubi Jake'a. Może to ze względu na jego bogatych rodziców.
-Nie wydaje mi się to dobrym pomysłem- tata poprawia swoje okulary na nosie i rzuca mamie sceptyczne spojrzenie.
Tak...on akurat za nim nie przepada.
-Zgadzam się z tatą. To nie jest dobry pomysł.
Mama natychmiast zaczyna mnie wypytywać:
-Co? Dlaczego nie?  Jake jest bardzo. ..
-Zerwaliśmy.- przerywam jej gwałtownie.
Tata spogląda na mnie z satysfakcją.
-Bardzo dobra decyzja księżniczko. Jestem z ciebie dumny.
-To przez tą Carę, tak? - mama wali talerzem o stół- Nagadała ci jakiś głupot. ..
-Kiedy w końcu przestaniesz czepiać się Cary? Ciągle coś do niej masz. Przyjaźnimy się już siedem lat, a ona jeszcze jakoś nie wpędziła mnie w narkotyki tak jak przewidywałaś przez cały czas. - wyrzucam ręce w górę.
Mama patrzy na mnie bez słowa, a tata chowa się za gazetą.
-Cara. ..jej rodzina nie należy do normalnej.
-Bo co?!- wrzeszczę tracąc juz jakiekolwiek opanowanie- Bo jej ojciec pije? ! Bo jej matka sprząta cudze domy?! I tak oni oboje mają większą wartość niż ty kiedykolwiek będziesz miała!
Po moim wybuchu w kuchni panuje niezręczna cisza.
Przeczesuję włosy ręką ciężko oddychając.
Po czym wypadam z domu przed drzwiami jeszcze łapiąc torbę w rękę.
Nieśpiesznie kieruję się w stronę szkoły rozkoszując się promieniami słońca muskającymi moją twarz. Już zapomniałam o tej kłótni z matką. Nasze wrzaski są na porządku dziennym.
W większości przypadków chodzi o Carę, o jej stan majątkowy i jej rodziców.
Mam już tego serdecznie dość.
Na widok mojej przyjaciółki siedzącej na barierce przy schodach przed drzwiami głównymi szkoły uśmiecham się szeroko.
-Widzisz?  Żyję.
Cara omiata mnie spojrzeniem swoich błękitnych oczu.
-Ale nie wyglądasz zbyt dobrze.
Macham dłonią.
-Gdzie tam.
Cara łapie mnie za rękę i zmusza do spojrzenia sobie w oczy.
-Nic się nie stało w tym klubie?
Śmieję się i klepię ją po policzku.
-Cara, kochanie, przestań się martwić. Nic się nie stało. Kompletnie nic.- Boli mnie, że ją okłamuję- No chyba, że liczyć zerwanie z Jakiem.
Carze dosłownie opada szczeka.
-Co do diabła?
Z zainteresowaniem oglądam swoje pomalowane na czarno paznokcie.
-To co słyszałaś.
Nagle Cara, czemu wcale się nie dziwię, wyrzuca pięści w powietrze i krzyczy:
-W końcu!  Dziękuję ci panie Boże. - po czym zeskakuje z barierki, otacza mnie ramieniem i prowadzi w stronę drzwi- W końcu pozbyliśmy się tego frajera.
Uśmiecham się szeroko wchodząc do środka w dokładnie tym momencie, gdy rozlega się dzwonek wzywający na pierwszą lekcję. Trzymając się za ręce wchodzimy do klasy historycznej.
Możnaby pomyśleć, że trochę przesadzamy z tym chodzeniem za rękę i całowaniem się w policzki, a czasem nawet w usta, ale my naprawdę jesteśmy ze sobą bardzo zżyte. Jesteśmy ze sobą bliżej niż kiedykolwiek byłam z jakimś chłopakiem.
Cara w przeciwieństwie do mnie nigdy nie miała chłopaka. Nie rozumiem dlaczego. Cara jest najpiękniejszą dziewczyną jaką widziałam w swoim szesnastoletnim życiu. Do tego ma duże poczucie humoru i inne cechy, które czynią ją jeszcze bardziej cudowną osobą.
-Dzień dobry, proszę państwa- cała klasa milknie, gdy do sali wkracza nasza surowa nauczycielka pani Bethany- Proszę wyjąć karteczki.
Wymieniamy z Carą wściekłe spojrzenia.
-Stara jędza- warczy blondynka pod nosem- Chyba noc z mężem nie była zbyt udana.
-Czy ma pani coś do powiedzenia, panno Oliver? -stalowy głos nauczycielki przecina powietrze.
-Nie, proszę pani- odpowiada Cara, a gdy pani Bethany odwraca się do tablicy wystawia język w jej stronę.
Uśmiecham się pod nosem i zaczynam pisać pierwsze pytanie, gdy ktoś otwiera z rozmachem drzwi przerywając tym pani Bethany.
-Dzień dobry, klaso- do środka wchodzi dyrektor Archer.
Wszyscy odpowiadają mu pomrukiem.
-Nie przeszkadzam? - posyła szeroki uśmiech w stronę nauczycielki.
Ta tylko kręci głową z niezadowoloną miną.
-Dobrze. Klaso chciałem was tylko poinformować, że do waszej klasy doszedł nowy uczeń. - ktoś wychodzi z kąta, ale i tak jest ukryty za wielkim dyrektorem.
-Pewnie jakiś nudziarz- Cara podciąga nogi do brody i zostaje w takiej pozycji.
Gdyby nie obecność dyrektora Bethany już wyrzuciłaby ją z klasy. Cara dobrze o tym wie i jak na razie cieszy się odrobiną wolności.
-Zayn, pokaż się- mówi dyrektor.
Z początku nie zwracam uwagi na tego chłopaka, ale gdy przetwarzam sobie w głowie co powiedział dyrektor prawie spadam z krzesła.
Podnoszę wzrok na niego oszołomiona.
Zayn.
Na środku klasy stoi dokładnie ten Zayn, który wczoraj uratował mi. ..hmm, może nawet życie.
-Nazywam się Zayn Malik. Pochodzę z małego miasta. Nazywa się Bradford. Wprowadziłem się tu wczoraj i mieszkam na West Street 423.
Cara trąca mnie ramieniem.
-To obok ciebie, Blue. - wtedy zauważa moje otępienie- Blue?  Coś nie tak?
Kręcę głową.
-Dobrze, Zayn. Możesz usiąść- mówi dyrektor po czym wychodzi.
Chłopak omiata spojrzeniem klasę. Nagle jego wzrok pada na mnie. Gapimy się na siebie przez jakąś minutę aż w końcu Cara parska cichym śmiechem.
-Czyżby już się w tobie zakochał?  Ty to masz szczęście Blue.
-Usiądź, Malik- Bethany już traci cierpliwość.
Zayn odwraca wzrok ode mnie za co dziękuję niebiosom i zajmuje pierwsze wolne miejsce przy Andym Craftfordzie. Andy to cichy, wycofany ze szkolnej społeczności chłopak.
-Spokój! - Bethany klaszcze w dłonie- Proszę się zająć pytaniami.
Szczerze wątpię, żeby ta kartkówka skończyła się dla mnie dobrze.

TERAZ
-Najchętniej wróciłabym teraz do domu- mówię do Cary.
Przez szum słyszę jej chrupanie.
- Co tam znowu jesz? - uśmiecham się do siebie.
-Fypsy- bełkocze Cara- To znaczy chipsy. Serio twoja matka przespała się z młodym francuzem?
-Na stole- dodaję.
-Twoja matka, która jest po pięćdziesiątce ma ciekawsze życie seksualne niż ja.
-A co tam u Taylah?
-Pokłóciłyśmy się.
-Znowu?
-Mam już jej dość. Ale dość o mnie? Zayn przyjechał?  Akurat w tym momencie kiedy ty wracasz do domu? Wy jesteście sobie przeznaczeni, Blue. Nie ma innego wyjaśnienia.
Przewracam oczami.
-I nie przewracaj mi tu oczami.
Wybucham śmiechem.
-Skąd wiedziałas, że to robię?
-Nie oszukujmy się, znam cię lepiej niż ktokolwiek inny. A teraz spieprzaj do Zayna.
-Nawet nie mam takiego zamiaru.
-Akurat. Prawda jest taka, że  marzysz o nim.
-Zamknij się.
-Trzymam kciuki.
Rozłączam się bez słowa pożegnania i schodzę na dół. Mama siedzi w salonie przed telewizorem. Słysząc moje kroki wyłącza go i wstaje z uśmiechem z kanapy.
-Pomyślałam sobie, że może byśmy gdzieś razem wyszły. Tak dawno cię nie widziałam.
Wznoszę oczy ku niebu.
-Mamo to był tylko miesiąc.
-Może pójdziemy do kina- ciągnie mama  niewzruszona.
Wzdycham ciężko.
-Tylko obiecaj, że nie zaczniesz miziać się z jakimś francuzem w tylnim rzędzie.
Mama piorunuje mnie wzrokiem.
-Nie mam takiego zamiaru. W takim razie idziemy.
Kiwam głową i idę za nią na podwórko i do garażu. Mama wsuwa się na miejsce kierowcy i przekręca kluczyki. Silnik się nie odpala.
-Cholera- mruczy kobieta- Już po wycieczce.
-Zawsze możemy się przejść- proponuję wychodząc z samochodu- Jest taka ładna pogoda.
Mama potrząsa głową.
-Nie mam ochoty na spacery. Jutro zaprowadzę auto do mechanika- przystaje tak nagle, że wpadam na jej plecy- Albo nie- odwraca się do mnie i posyła mi szeroki uśmiech- Mam lepszy pomysł.
Unoszę brwi czekając na ten jej pomysł z zaniepokojeniem.
-Zayn ma smykałkę do samochodów, prawda?
Nie wierzę.
Wzruszam ramionami.
-Nie wiem. I nie bardzo mnie to obchodzi.
Mama rzuca mi zdziwione spojrzenie.
-Trzy lata temu jakoś cię to obchodziło.
Obracam się gwałtownie na pięcie.
-Co było trzy lata temu to było trzy lata temu. Nie ma sensu tego dłużej ciągnąć!
Po tych słowach wybiegam z garażu i biegnę do domu.
***
Minęły trzy godziny od mojego małego starcia z mamą. Cały czas przeleżałam na łóżku gapiąc się na sufit.
W końcu jednak decyduję się wstać.
Wyjmuję walizkę z szafy, którą wczoraj wieczorem rozpakowałam. Zaczynam pakować do niej moje ubrania, gdy słyszę dzwonek do drzwi. Ignoruję go i nie zaprzestaję pakowania.
Dopóki nie słyszę radosnego okrzyku mojej mamy:
-Zayn!  Jak dobrze cię widzieć!  Blue na pewno się za tobą stęskniła!
Po takim czymś na pewno nie zamierzam tam schodzić. Cicho wychodzę z pokoju i czekam aż przejdą do salonu. Wtedy szybko schodzę na dół i wpadam do kuchni skąd wypadam na dwór przez tylnie drzwi.
Gdy przeskakuję przez płot słyszę wołanie mamy przez co o mało z niego nie spadam. Udaje mi się jednak zachować równowagę i przeskoczyć na drugą stronę.
Mój sąsiad właśnie wyglądający przez okno patrzy się na mnie z rozdziawionymi ustami. Macham do niego i idę przed siebie.
***
Po krótkim namyśle stwierdzam, że pójdę gdzieś do baru i tam przesiedzę wizytę Malików w naszym domu. W barze spędzam ponad godzinę razem z bandą kibiców oglądając mecz piłki nożnej.
W pewnym momencie mam już serdecznie dość ich krzyków i chcę wyjść już z tego baru, ale wtedy podchodzi do mnie barman.
-Coś jeszcze?
Podnoszę na niego wzrok.
-Nie...- urywam gwałtownie- Kyle? Kyle Douglas?
Kyle pracował ze mną przez jakiś miesiąc w księgarni Carla.
Kiedyś upiliśmy się na imprezie z okazji dwóch lat księgarni i...chyba nie muszę mówić jak to się skończyło.
W łóżku w mieszkaniu Kyle'a.
-Blue- uśmiecha się do mnie radośnie- Dawno się nie widzieliśmy.
Spuszczam wzrok na moje dłonie oplatające szklankę po piwie.
-Hmm. ..tak.
-Co tu robisz? - pyta Kyle opierając się ramieniem o ladę i czyszcząc szklankę
-Przyjechałam do rodziców. Carl dał mi wolne.
-To super.
Rozmawiamy jeszcze przez jakieś pół godziny aż w końcu zerkam na zegar i stwierdzam, że już na mnie czas.
-Poczekaj moment- Kyle zatrzymuje mnie gdy wstaję już ze stołka barowego- Dam ci swój numer. Może wyjdziemy gdzieś razem. Daj rękę.
Spełniam jego polecenie bez chwili wahania. Kyle zapisuje mi markerem na ręce swój numer po czym obdarza mnie uśmiechem i żegna się ze mną.
Do domu wracam na piechotę.
I oczywiście znając moje szczęście w połowie drogi musi zacząć padać deszcz.
A mi nagle chce się biec.
Nic dziwnego jestem po alkoholu.
Zaczynam biec sobie truchtem. Biegnę tak do zakrętu w moją ulicę, gdy nagle znikąd wyskakuje samochód. W ostatniej chwili odskakuję przy okazji upadając boleśnie na kostkę. Samochód zatrzymuje się i ktoś z niego wychodzi.
-Nic się pani nie stało?
Podpieram się na ramieniu i podnoszę głowę. Zamieram.
-Blue?


♥♥♥
Hej ;*
Wesołych Świąt! Jeszcze możemy się cieszyć dwoma dniami wolnego :D  A ja jeszcze musze lekturę przeczytać :'(
dziekuje za każdy komentarz, który pojawił się po pierwszym rozdzialem <3 nie jestem typem osoby, która będzie ustalać poprzeczkę komentarzy czy coś, ale pierwszy rozdział ma ponad sto wyświetleń, a komentarz napisało osiem, no nic dziękuję każdemu kto skomentował ♥
xx
♥♥♥











20 komentarzy:

  1. A jak myślisz? No oczywiście że super! Cudnie cudnie cudnie. Od razu możesz dodać wszystko. Czekam na więcej. I weny życzę kochana.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najpierw trzeba mieć to wszystko napisane xD Dziękuję <3

      Usuń
  2. Świetny!
    Czyżby to Zayn?
    Nic dodać nic ująć!
    Czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  3. Czemu ona tak unika Zayna haha
    Super rozdział kochana ;*czekam na kolejny o wyjaśnienie tego wszystkiego <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Jest ekstra ! <3
    To na 100 % Zayn
    No nie wierzę , dwa rozdziały , a ja już zakochałam się w twoim ff <3 :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Hagagshzb! To na pewno Zayn! Świetny rozdział. Juz kocham to fanfiction. Nie mogę się doczekać następnego rozdziału! Jej mama i ten francuz na długo pozostaną w mej głowie ;'D
    Kocham! życzę weny, której nigdy Ci nie brak xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no nie powiedziałabym, że nigdy mi nie brak weny :P dziękuję ♥

      Usuń
    2. Dokładniej chodziło o to, ze nigdy Cię nie zawodzi xD

      Usuń
    3. Dokładniej chodziło o to, ze nigdy Cię nie zawodzi xD

      Usuń
  6. Kurde! I znowu tajemniczy samochód..... Pod pierwszym rozdziałem też był, a teraz to pewnie Zayn...... Bo wątpię by był to ten gościu z baru, albo jej przyjaciółka, a już na pewno nie mama lub tato :D Mam wrażeni, że od 3 rozdział, akcja ruszy pełną parą :D Jeju, co ja mogę powiedzieć? Piszesz perfekcyjnie, bezbłędnie i jesteś jedną z najlepiej piszących osób, której mam zaszczyt czytać twórczość <3 Kochana, czekam na next, bo tylko tyle mogę zrobić *♡* *_* :-*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jaki tam zaszczyt haha dziękuję za takie miłe słowa ♥♥♥ jeju jesteście kochani

      Usuń
  7. To musi być Zayn ! Jejku jakby było fajnie gdyby to był Zayn ;)
    Rozdział świetny.
    Bardzo podobają mi się rozmowy Blue i Cary.
    Twój styl pisania mnie oczarował.
    Czekam na kolejny rozdział i życzę dużo weny.
    Oczywiście dodaje blog do obserwowanych ^^
    Buziak ;*

    Zapraszam do mnie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudownie piszesz. :)
    Zapraszam do siebie.. http://hiddeninitself.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń