WTEDY
W nocy przekręcam się z boku na bok za cholerę nie mogąc zasnąć.
Nie mogę przestać myśleć o Vanessie. Gdybym tylko mogła zrobić coś w jej sprawie. Ale kim ja jestem? Nie mam na nią żadnego wpływu.
Ale z drugiej strony. ..to moja wina. To ja ją w to wciagnełam. I nie potrafię tak po prostu sobie tego darować.
A może obie powinniśmy z kimś porozmawiać?
Momentalnie zrywam się i po omacku szukam swojej komórki. Dzwonię do Cary.
-Czego chcesz o tak barbarzyńskiej porze, Davis? - odbiera po kilku sygnałach.
Co jest u niej całkowicie normalne. Cara ma lekki sen. Byle szmer potrafi ją wyrwać z objęć Morfeusza. Może to efekt licznego rodzeństwa.
-Musimy pogadać- szepczę do słuchawki
-To właśnie chyba teraz robimy- odszeptuje Cara- Gadamy. Ale błagam cię, Blue, cokolwiek chcesz mów to szybko. Nie chcę obudzić Aleksa.
Cara dzieli z nim pokój. Nie dość, że to na nią spada dzienny obowiązek opieki nad nim to jeszcze ma go na głowie całą noc.
-Okej. Chodzi o Vanessę.
Wyobrażam sobie w tej chwili jak Cara unosi brwi i momentalnie się rozbudza.
-Vanessę? - powtarza podnosząc odrobinę głos- Co z nią?
-Jej matka zapisała ją na odwyk.
Cara wciąga gwałtownie powietrze.
-Jest aż tak źle?
Kiwam głową.
-Tak. Jest a ż tak źle.
Przez dłuższy moment po drugiej stronie słyszę tylko gluchą ciszę.
-Cara?
-Jestem- szepcze zdławionym głosem- Porozmawiamy jutro, okej?
-Okej- mruczę- Pa.
-Pa.
Kiedy Cara się rozłącza przewracam się na plecy i gapię w sufit.
Chyba jeszcze nigdy nie czułam się tak samotna. Nigdy.
***
Pierwszą osobą, którą widzę przed szkołą jest Cara. Nie zwraca uwagi na pochmurną pogodę i lekko siąpiący deszcz, który już zdążył zmoczyć jej blond włosy. Swoje oczy pomalowała tak mocno, że nietrudno się domyśleć ile spała w nocy.
-Cześć- mruczy mi we włosy przytulając mnie.
Odwzajemniam uścisk i prowadzę ją za ramię do budynku szkoły.
-Nie spałam zbyt dobrze- kieruje na mnie półprzytomne spojrzenie.
Uśmiecham się do niej blado.
-Właśnie widzę. Ja też nie.
Cara rozgląda się nerwowo na boki po czym syczy mi prosto do ucha:
-Ciągle myślałam o Vanessie. Myślisz, że to nasza wina?
Moje gardło jest tak ściśnięte, że nie mogę z siebie wykrztusic ani słowa.
Zamiast tego kiwam głową.
Cara wydaje z siebie głośny jęk.
-O Boże, ale byłyśmy głupie. Szkoda, że nie da się jakoś cofnąć czasu i...- przerywa gwałtownie, gdy zauważa osobę stojącą obok naszej ławki w sali od angielskiego- Vanessa? !
Brunetka przyglądająca się plakatom wiszacym na ścianie zerka na nas przez ramię. Po czym macha nam jakby nigdy nic.
Cara rzuca mi zdezorientowane spojrzenie:
-Czy ona. ..czy ty. ..
Wzruszam ramionami z równie oszołomioną miną.
Vanessa poprawia rękaw czerwonej koszuli w kratkę i podchodzi do nas z szerokim uśmiechem na ślicznej twarzy. Nic nie przypominającej tej wczorajszej.
-Stęskniłam się.
Gapię się na nią jak na kogoś kto właśnie powrócił z martwych.
-O, Boże. My też!- woła blondynka rzucając się w jej ramiona- Naprawdę się cieszymy, że jesteś z nami! - musi stanąć na palcach, żeby pocałować ją w policzek
Ja jedynie stoję z boku przyglądając się temu ze skonsetrowaną miną.
-Blue! - Cara odwraca się do mnie z promiennym uśmiechem- Chodź do nas.
Nie mam innego wyjścia jak spełnić jej polecenie.
Przytulam się do nich. I tak tkwimy w trójkę, gdy nagle Vanessa wbija paznokcie w moje plecy. Zaskoczona spoglądam w górę prosto na Vanessę, która przygląda mi się z poważną miną. I nagle kręci głową. Bez słowa.
Czemu to pokręcenie głową zmrozilo mi krew w żyłach?
***
Na lekcji chemii nie ma Zayna. Nie żebym się martwiła czy coś. Po prostu irytuje mnie fakt, że gdy wszyscy pracują w parach ja muszę męczyć się sama. To nie jest fair.
Po chemii, gdy kieruję się w stronę szafek wpadam na grupkę chłopaków. Takich komputerowcow, kujonów czy jak tam ich nazwać. Ach tak, dziwaków.
Idealna nazwa.
Tylko co wśród tych dziwaków robi Zayn Malik? Przecież on nie jest żadnym kujonem. Z chemii wcale mu tak dobrze nie idzie. I z historii tez nie.
Z początku chcę przejść obok nich obojętnie jak zawsze samym spojrzeniem wyrażając pogardę dla ich istnienia ( zwłaszcza, gdy wzrokiem analizują mój tyłek jakby był jakimś pieprzonym równaniem matematycznym), ale w pewnym momencie zatrzymuję się i wołam:
-Zayn?
Kiedy cała grupa- około dziesięciu chłopaków- odwraca się jak jeden mąż i wbija we mnie spojrzenia za okularów przyciskam książki do piersi rozważając ucieczkę.
-Hmm..hej- odchrząkuję- Nie było cię na chemii.
Towarzysze Zayna patrzą na niego jak na jakiegoś boga.
-Owszem, nie było- odpowiada ten nonszalancko.
Wszyscy wyglądają jakby zaraz mieli paść na kolana o zacząć go czcić. Okej? To jest całkowicie normalne.
-A dlaczego? - dopytuję starając się ignorować ich obecność.
Co mi się nie udaje, gdy jeden nagle wydaje z siebie dziki chichot. Jak hiena trzymana przez lata w klatce.
-Ona na ciebie leci czy co? - pyta Zayna.
Oboje marszczymy brwi.
-Co? Nie.- odpowiadamy równocześnie.
-Tu chodzi tylko o projekt kurduplu- warczę- A teraz spadajcie stąd.
Jeden z nich- chyba Sam jeśli dobrze pamiętam wychodzi przed nich wszystkich i wypina dumnie swoją chudą pierś.
-Niby dlaczego mamy to zrobić?
Przewracam oczami. Jeszcze tylko tego mi brakowało. Zachowania godnego przedszkolaka.
-Może dlatego, że ja tak mówię. - rzucam do niego po czym pstrykam palcami- No już, zmykajcie.
Nadal gapią się na mnie jak zaciekawione szczeniaki na swojego pana.
-W sali informatycznej jest jakieś spotkanie na temat gier komputerowych. -ten argument działa.
Cała grupa rzuca się w stronę komputerowni jak Amerykanie na sklepy w czarny czwartek.
Zostaje tylko Zayn. Oparty o ścianę i patrzący na mnie z rozbawieniem.
-Zawsze musisz mieć to co chcesz, prawda?
Unoszę brwi.
-O co ci znowu chodzi? Po prostu chciałam pogadać.
-Ale ja nie chcę- mija mnie, ale ja łapię go za ramię i zatrzymuję.
-Zachowujesz się jak dziecko- burczę.
Uśmiecha się pod nosem.
-Och, doprawdy?
Potakuję.
-Wypisałem się z zajęć chemii. - mówi nagle.
Śmieję się.
-Akurat. Nie żartuj.
Zayn potrząsa głową.
-Nie żartuję. Nie mogę już znieść twojego widoku Davis.
Cofam się o krok.
-Co?- wytrzeszczam na niego oczy.
Zayn wzrusza ramionami.
-Chyba popełniłem błąd wtrącając się w tym klubie.
-Jaki błąd? - rozkładam ręce nic nie rozumiejąc- Już ci podziękowałam, więc nie wiem czego chcesz.
Zayn wzdycha ciężko.
-To naprawdę nie jest tak, że cię nie lubię, Blue. Naprawdę. Ale chyba powinniśmy ograniczyć nasze rozmowy i wszystko inne.
Nie rozumiem za cholerę ani słowa z tego co mówi.
I chyba nawet nie chcę rozumieć.
-Zayn? - oboje odskakujemy od siebie słysząc cienki głosik.
To jakaś dziewczyna. Ciemne włosy, zielone oczy, smukła sylwetka.
Nora Forth. Dziewczyna z naszego roku. Chodzi ze mną na angielski i sztukę.
Zayn momentalnie promienieje na jej widok. Po czym otacza ją ramieniem.
-Nora, skarbie. Chodźmy do stołówki.
I odchodzą zostawiając mnie samą na szkolnym korytarzu.
TERAZ
Siedzę na trawie przed nagrobkiem Vanessy w milczeniu przyglądając się jej nazwisku wyrytemu na drogim marmurze. Jej rodzice nie skąpili pieniędzy na wystawny pogrzeb. Ich córka zawsze musiała mieć wszystko co najlepsze. Włącznie z własną śmiercią.
Z zamyślenia wyrywa mnie głośny szmer. Odwracam się gwałtownie od razu spodziewając się morderców czy gwałcicieli. Tymczasem to...Zayn.
-Co ty tu robisz? -pytam zszokowana.
Jest ubrany w biały podkoszulek, czarną skórzaną kurtkę i dżinsowe rurki.
-Odwiedzam Vanesse- odpowiada siadając obok mnie.
Odruchowo przesuwam się w bok. Zayn nawet nie zwraca na to uwagi, gdy tak siedzi wgapiony we własne buty.
-Umarła po tym jak wyjechałem, prawda? -odzywa się nagle podnosząc głowę.
Potakuję.
-Kilka miesięcy później. Już naprawdę było z nią źle.
-Przedawkowała?
-Nie. Powiesiła się.
Zayn rzuca mi pytające spojrzenie.
-Wzięła jakieś tabletki, po których miała halucynacje. Podobno jakieś okropne. Chciała to zakończyć. - kiedy to mówię drży mi głos.
I wtedy Zayn ku zaskoczeniu nas obojga łapie mnie za rękę i splata palce z moimi palcami.
-Wiesz, że to nie była twoja wina.
Zamykam oczy.
-Tak właściwie to...
-Zamknij się- Zayn wstaje pociągając mnie w górę za sobą- Bo tak właściwie to ja przyszedłem do ciebie. Przejeżdżałem obok samochodem i zobaczyłem ciebie, wiec. ..
Przerywam mu machnięciem ręki.
-Jasne. To w sumie dobrze. Musimy pogadać.
Zayn marszczy brwi.
-O czym? Może o Niallu, co?
Co do cholery?
-Co do cholery?- powtarzam na głos.
Chłopak wbija we mnie wściekłe spojrzenie.
-Odkąd się poznaliście on nie gada o niczym innym jak to o tobie- przewraca oczami-Jaka to Blue nie jest śliczna, mądra i zabawna.
Gapię się na niego w milczeniu z uniesionymi brwiami.
-Napisał nawet dla ciebie piosenkę- ciągnie dalej.
-Serio? - pytam- To...miłe. Nikt jeszcze nigdy nie napisał dla mnie piosenki. Myślisz, że mi ją pokaże?
Zayn przewraca oczami i odwraca się ode mnie.
Co znowu zrobiłam nie tak?
Biegnę za nim.
-Zayn, poczekaj- łapię go za ramię- Naprawdę musimy pogadać.
-Nie wiem co ty w nim widzisz- Zayn obraca się na pięcie strząsajac moją dłoń ze swojego ramienia- On jest zwykły. Naprawdę nie ma ci nic do zaoferowania.
Marszczę czoło.
-Zaraz. Bo ja chyba nie bardzo rozumiem. Ty myślisz, że zakochałam się w Niallu? -wbrew swojej własnej woli wybucham śmiechem-Co do diabła?
Zayn patrzy na mnie bez cienia uśmiechu.
-To nie jest zabawne, Blue. W tym zespole to właśnie nie Harry jest kobieciarzem,ten słodki Irlandczyk. Kto by pomyślał, co?
Może on jest na prochach czy coś. Przecież nie zachowuje się tak zawsze. A może po prostu miał zły dzień w pracy. Nie musimy od razu zakładać najgorszego, Blue.
-On złamie ci serce, Blue. Ja chcę ci tylko tego oszczędzić.
Zaczynam się śmiać.
-Nagle t y jesteś taki święty, tak? Ty? Ty, który żenisz się z tą blond dziwką? Wiesz, gdyby ona chociaż miała swój własny mózg, ale tego chyba tez jej brakuje.
Zayn wpatruje się we mnie osłupiały.
-Nigdy nie kochałam nikogo tak jak ciebie. I wiesz co? Niczego nie żałuję. Chociaż dowiedziałam się jaki naprawdę jesteś. A co do...- nie zdążę dokończyć zdania bo Zayn pcha mnie na drzewo i mocno mnie całuje.
To co robię dzieje się wbrew mojej woli. Rozchylam wargi i wplatam palce w jego włosy. Zayn oplata mnie ramionami w pasie i wsuwa język między moje zęby. Kiedy wydaję z siebie cichy jęk jednocześnie wbijając paznokcie w jego kurtkę oboje przytomniejemy.
Zayn odskakuje ode mnie jak oparzony. Ja opieram się o drzewo ledwo stojąc na własnych nogach. Zakrywam usta dłonią.
Zayn łapie się za głowę i zaczyna chodzić w kółko. Po czym rozgląda się gorączkowo wokół siebie.
-Nikt nas nie widział, prawda? - nagle łapie mnie mocno za ramiona i patrzy mi prosto w oczy.
Kręcę głową.
Zayn oddycha z ulgą.
-To dobrze.
Te słowa bardzo zabolaly, dupku.
-Nie powiesz nikomu , prawda? - pyta mnie.
Patrzę na niego z kamienną miną.
-Nie powiesz? - naciska na mnie.
Spluwam wprost na jego nowe, drogie buty.
-Pieprz się.
Po czym odchodzę. Słyszę za sobą jego krzyki, ale nie zwalniam kroku tylko.
Mam nadzieję, że jutro już go tu nie będzie. Niech wraca do Londynu.
***
Rano budzą mnie krzyki zza okna. Ospała narzucam na siebie różowy szlafrok, który ma już trochę lat i zbiegam na dół.
Na ulicy stoją dwa samochody, a przed nimi dwie dziewczyny,które wygrażają sobie pięściami. Od razu rozpoznaję tą wydzierającą się blondynkę.
-Cara! - na mój okrzyk moja przyjaciółka odwraca się od wściekłej szatynki, skądś mi znanej i biegnie w moją stronę.
-Blue, słońce! - przytulamy się ze śmiechem.
-Postanowiłam, że do ciebie przyjadę. Wzięłam wolne no i jestem. I wszystko szło cholernie dobrze, gdy nagle ta idiotka nie wyjechała mi zza rogu! - wrzeszczy w stronę dziewczyny.
-Kto tu wyjechał! - odwrzaskuje dziewczyna.
Przyglądam się jej po czym wytrzesczam oczy.
-O cholera. Cara czy to nie jest. ..Jade Thirwall?
Cara przewraca oczami.
-Jak dla mnie to może być sama Marylin Monroe, ale bez odszkodowania się nie obędzie! - znowu krzyczy do tamtej.
Jade tylko macha ręką zniecierpliwona.
-Jadey? - z domu Zayna wybiega Perrie.
Cara łapie się za usta.
-O Boże, Blue. Czy ty tez to widzisz? Te brwi jak u kosmity i wiadro fluidu na twarzy? -robi przerażoną minę.
Próbuję powstrzymać się od śmiechu. Na próżno.
-Cara- karcę ją delikatnie.
-Chodźmy do środka- mówi dziewczyna- Mam ci tyle do opowiedzenia.
Oj, ja też. Naprawdę dużo.
Siedzę na trawie przed nagrobkiem Vanessy w milczeniu przyglądając się jej nazwisku wyrytemu na drogim marmurze. Jej rodzice nie skąpili pieniędzy na wystawny pogrzeb. Ich córka zawsze musiała mieć wszystko co najlepsze. Włącznie z własną śmiercią.
Z zamyślenia wyrywa mnie głośny szmer. Odwracam się gwałtownie od razu spodziewając się morderców czy gwałcicieli. Tymczasem to...Zayn.
-Co ty tu robisz? -pytam zszokowana.
Jest ubrany w biały podkoszulek, czarną skórzaną kurtkę i dżinsowe rurki.
-Odwiedzam Vanesse- odpowiada siadając obok mnie.
Odruchowo przesuwam się w bok. Zayn nawet nie zwraca na to uwagi, gdy tak siedzi wgapiony we własne buty.
-Umarła po tym jak wyjechałem, prawda? -odzywa się nagle podnosząc głowę.
Potakuję.
-Kilka miesięcy później. Już naprawdę było z nią źle.
-Przedawkowała?
-Nie. Powiesiła się.
Zayn rzuca mi pytające spojrzenie.
-Wzięła jakieś tabletki, po których miała halucynacje. Podobno jakieś okropne. Chciała to zakończyć. - kiedy to mówię drży mi głos.
I wtedy Zayn ku zaskoczeniu nas obojga łapie mnie za rękę i splata palce z moimi palcami.
-Wiesz, że to nie była twoja wina.
Zamykam oczy.
-Tak właściwie to...
-Zamknij się- Zayn wstaje pociągając mnie w górę za sobą- Bo tak właściwie to ja przyszedłem do ciebie. Przejeżdżałem obok samochodem i zobaczyłem ciebie, wiec. ..
Przerywam mu machnięciem ręki.
-Jasne. To w sumie dobrze. Musimy pogadać.
Zayn marszczy brwi.
-O czym? Może o Niallu, co?
Co do cholery?
-Co do cholery?- powtarzam na głos.
Chłopak wbija we mnie wściekłe spojrzenie.
-Odkąd się poznaliście on nie gada o niczym innym jak to o tobie- przewraca oczami-Jaka to Blue nie jest śliczna, mądra i zabawna.
Gapię się na niego w milczeniu z uniesionymi brwiami.
-Napisał nawet dla ciebie piosenkę- ciągnie dalej.
-Serio? - pytam- To...miłe. Nikt jeszcze nigdy nie napisał dla mnie piosenki. Myślisz, że mi ją pokaże?
Zayn przewraca oczami i odwraca się ode mnie.
Co znowu zrobiłam nie tak?
Biegnę za nim.
-Zayn, poczekaj- łapię go za ramię- Naprawdę musimy pogadać.
-Nie wiem co ty w nim widzisz- Zayn obraca się na pięcie strząsajac moją dłoń ze swojego ramienia- On jest zwykły. Naprawdę nie ma ci nic do zaoferowania.
Marszczę czoło.
-Zaraz. Bo ja chyba nie bardzo rozumiem. Ty myślisz, że zakochałam się w Niallu? -wbrew swojej własnej woli wybucham śmiechem-Co do diabła?
Zayn patrzy na mnie bez cienia uśmiechu.
-To nie jest zabawne, Blue. W tym zespole to właśnie nie Harry jest kobieciarzem,ten słodki Irlandczyk. Kto by pomyślał, co?
Może on jest na prochach czy coś. Przecież nie zachowuje się tak zawsze. A może po prostu miał zły dzień w pracy. Nie musimy od razu zakładać najgorszego, Blue.
-On złamie ci serce, Blue. Ja chcę ci tylko tego oszczędzić.
Zaczynam się śmiać.
-Nagle t y jesteś taki święty, tak? Ty? Ty, który żenisz się z tą blond dziwką? Wiesz, gdyby ona chociaż miała swój własny mózg, ale tego chyba tez jej brakuje.
Zayn wpatruje się we mnie osłupiały.
-Nigdy nie kochałam nikogo tak jak ciebie. I wiesz co? Niczego nie żałuję. Chociaż dowiedziałam się jaki naprawdę jesteś. A co do...- nie zdążę dokończyć zdania bo Zayn pcha mnie na drzewo i mocno mnie całuje.
To co robię dzieje się wbrew mojej woli. Rozchylam wargi i wplatam palce w jego włosy. Zayn oplata mnie ramionami w pasie i wsuwa język między moje zęby. Kiedy wydaję z siebie cichy jęk jednocześnie wbijając paznokcie w jego kurtkę oboje przytomniejemy.
Zayn odskakuje ode mnie jak oparzony. Ja opieram się o drzewo ledwo stojąc na własnych nogach. Zakrywam usta dłonią.
Zayn łapie się za głowę i zaczyna chodzić w kółko. Po czym rozgląda się gorączkowo wokół siebie.
-Nikt nas nie widział, prawda? - nagle łapie mnie mocno za ramiona i patrzy mi prosto w oczy.
Kręcę głową.
Zayn oddycha z ulgą.
-To dobrze.
Te słowa bardzo zabolaly, dupku.
-Nie powiesz nikomu , prawda? - pyta mnie.
Patrzę na niego z kamienną miną.
-Nie powiesz? - naciska na mnie.
Spluwam wprost na jego nowe, drogie buty.
-Pieprz się.
Po czym odchodzę. Słyszę za sobą jego krzyki, ale nie zwalniam kroku tylko.
Mam nadzieję, że jutro już go tu nie będzie. Niech wraca do Londynu.
***
Rano budzą mnie krzyki zza okna. Ospała narzucam na siebie różowy szlafrok, który ma już trochę lat i zbiegam na dół.
Na ulicy stoją dwa samochody, a przed nimi dwie dziewczyny,które wygrażają sobie pięściami. Od razu rozpoznaję tą wydzierającą się blondynkę.
-Cara! - na mój okrzyk moja przyjaciółka odwraca się od wściekłej szatynki, skądś mi znanej i biegnie w moją stronę.
-Blue, słońce! - przytulamy się ze śmiechem.
-Postanowiłam, że do ciebie przyjadę. Wzięłam wolne no i jestem. I wszystko szło cholernie dobrze, gdy nagle ta idiotka nie wyjechała mi zza rogu! - wrzeszczy w stronę dziewczyny.
-Kto tu wyjechał! - odwrzaskuje dziewczyna.
Przyglądam się jej po czym wytrzesczam oczy.
-O cholera. Cara czy to nie jest. ..Jade Thirwall?
Cara przewraca oczami.
-Jak dla mnie to może być sama Marylin Monroe, ale bez odszkodowania się nie obędzie! - znowu krzyczy do tamtej.
Jade tylko macha ręką zniecierpliwona.
-Jadey? - z domu Zayna wybiega Perrie.
Cara łapie się za usta.
-O Boże, Blue. Czy ty tez to widzisz? Te brwi jak u kosmity i wiadro fluidu na twarzy? -robi przerażoną minę.
Próbuję powstrzymać się od śmiechu. Na próżno.
-Cara- karcę ją delikatnie.
-Chodźmy do środka- mówi dziewczyna- Mam ci tyle do opowiedzenia.
Oj, ja też. Naprawdę dużo.
♥♥♥
Hej ;*
Trochę mnie nie było, ale mam nadzieje ze tym rozdziałem choć trochę wam to wynagrodze <3 cóż mam nadzieję, że wam się spodoba ;* miłego tygodnia :))
xx
♥♥♥
Hej ;*
Trochę mnie nie było, ale mam nadzieje ze tym rozdziałem choć trochę wam to wynagrodze <3 cóż mam nadzieję, że wam się spodoba ;* miłego tygodnia :))
xx
♥♥♥
Zajebisty!
OdpowiedzUsuńI ten pocałunek. ..
Czekam na nexta
Ps. U mnie rozdział:)
Dziękuję <3
UsuńCara i Blue to takie friendship goal, nwm czemu ale tak xd w ogóle teksty cary ^-^ Zań rzeczywiście zachowywał się jak na prochach, ale omg on ją pocałował <3 świetny rozdział czekam na kolejny
OdpowiedzUsuńJa tez nie wiem czemu xd dziękuję ;*
UsuńWow!
OdpowiedzUsuńOn ją pocałował O.O Ale lipnie się zachował z tym kurde "Nikt nas nie widział?"-Debil -.- Kto mówi takie rzeczy? :/
Nadal nie wierzę, że Van tak źle skończyła :((
Wgl, to dlaczego on zrezygnował z chemii? O co chodzi? :OO
A dlaczego zatrzymał się, bo zobaczył Blue na cmentarzu?! A czemu jest taki zazdrosny? Dlaczego On ćpa? :( Czy Zayn kocha Blue? :OO
Widzisz ile pytań pojawia się w mojej głowie, kiedy czytam to cudo *.* :D
Skłaniasz mnie do myślenia, a to BARDZO BARDZO dobrze <3 Dziękuję Ci, że piszesz ten blog, dajesz mi tym OGROM szczęścia :33
Cudnie piszesz <3
Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału :))
Powodzenia w dalszym i dużo dużo weny ;)
Całuski xx
Gdzie tam ogrom szczęścia ;)) ale dziękuję bardzo <3
UsuńOn zrezygnował z chemii, bo miał w tedy chyba nowa dziewczynę tą Norę, czy Dziuple xD No i ona pewnie mu kazała ze wzgledu na Blue.
UsuńDziuplę? ?? xD
UsuńNo, Nora w niej siedzą jakieś zwierzaki, w Dziupli też.
UsuńHahha xd kocham cie <3
UsuńA, wiesz, ze ja Ciebie też? xD
UsuńA ja myślałam, że Vanessa zmarła z wycieńczenia, czy coś, a tym razem wzięła tabletki i się powiesiła :-/ Niefajnie.... Zayn jest dla mnie taki jakiś przebiegły. Coś mi nie pasuje w jego zachowaniu, ale jest jeszcze za wcześnie by wiedzieć co to takiego. Nagle wypisuje się z zajęć chemii, tu podchodzi do nich ta dziewczyna, idą razem na stołówkę.... On ma narzeczoną, ale kocha Blue.... Serio. Coś mi tu śmierdzi w jego zachowaniu, chociaż nie wiem co, albo mogę się mylić..... Czekam na next i dużo weny, by kolejny rozdział pojawił się jak najszybciej ♡ ^^ *♡*
OdpowiedzUsuńDziękuję za cudowny komentarz ♥
UsuńHarry w szkole ma być Harrym czy Marcelemt?
OdpowiedzUsuńTakie pytanie mam do ciebie co do twojego zamówienia
Marcelem w szkole ;))
UsuńKocham <3 Cara to moja mistrzyni :* Wspaniały <3 Ciekawa jestem jak to wszystko się potoczy. A Zayn zachował się jak pieprzony celebryta :( Czekan z niecierpliwością na następny rozdział i życzę wenyy :*
OdpowiedzUsuńDziękujeeeeeee <3
UsuńYupi, yupi, yey, yupi yey, yupi, yey. Haha, idk co ja piszę. Ten rozdział taki sgsgshsh!11!1!1! Ten pocałunek, awws. Ten debil <<<<<< Tona tapety! Kurde, czemu on taki głupi, ze najpierw ja całuje, a później… uugh! Nie mogę się doczekać następnego, no i już myślałam, ze tego się nie doczekam, ale jest!
OdpowiedzUsuńWenyy, i miłego dzionka!
Wiem trochę się rozleniwiłam :P
Usuńhaha xd dzięki :*