piątek, 10 kwietnia 2015

3

WTEDY
Na całe szczęście okazuje się, że z tym całym Zaynem mam tylko dwie lekcje: historię i chemię.
-Podobno jest muzułmaninem- mówi Vanessa.
Siedzimy w szkolnej stołówce. Jest już południe, do końca lekcji zostały nam trzy godziny. No cóż. O trzy za dużo.
-A co to ma do rzeczy?- pyta Cara znudzonym tonem bawiąc się frytką.
Vanessa unosi brwi.
-Mi się akurat wydaje, że dużo.
-Tobie się wydaje- powtarza Cara ze specjalnym naciskiem na "tobie".
-Ma dwie siostry w naszej szkole. - Vanessa kompletnie ignorując Carę obraca się na krześle i pokazuje na dwie brunetki czekające w kolejce z tacami w rękach.
-Są śliczne- mówi Cara- Tak jak ich brat.
Zakrztuszam się właśnie pitym spritem.
-Co?- wykrztuszam- Czy ty właśnie. ..
-Nie- blondynka chwyta w palce pasmo swoich kręconych włosów i zaczyna się w nie wpatrywać jakby nie było nic bardziej zajmującego niż rozdwojone końcówki- Ja po prostu stwierdzam fakt.
Mruga do mnie.
Pod stołem kopię ją w łydkę.
Vanessa macha ręką.
-Nieważne. Przystojny czy nie przystojny...pamiętajcie, że liczy się również status.
Cara opada z potężnym westchnieniem na krzesło.
-Status. Masz na myśli: stan majątkowy? - pyta spoglądając na brunetkę  zmrużonymi oczyma.
Vanessa potakuje.
-Tak, to znaczy: czy możemy zapraszać ich na nasze coroczne imprezy...
Cara przewraca oczami.
-Boże, ratuj.
Posyłam jej rozbawione spojrzenie.
Nasza trójka zdecydowanie nie jest trójką najlepszych przyjaciółek bez żadnych tajemnic.
Vanessa nie wie, że Cara nie jest bogata jak ona. Nie wie, że ma ojca alkoholika i trójkę młodszego rodzeństwa.
To znaczy: Vanessa nie wie o Carze praktycznie nic.
I może to lepiej?
Gdyby Vanessa dowiedziała się kim naprawdę jest Cara z pewnością nie chciałaby się z nią przyjaznić. I zrobiłaby wszystko, żeby zniszczyć jej życie.
Zapytacie pewnie: dlaczego przyjaźnimy się z taką bezduszną suką?
Odpowiedź:moi rodzice. Oni i rodzice Vanessy chodzą razem na partyjki pokera. Pewnego wieczoru przyprowadzili do nas Vanessę i popchnęli nas w swoje ramiona. Nie miałam ochoty bawić się z nią w najlepsze przyjaciółki na zawsze. W końcu od tego miałam Carę. Ale to właśnie ona zmusiła mnie do zaprzyjaźnienia się z nią.
Z początku traktowałyśmy to wszystko jak żart.
Żartem było wymyślone drugie życie Cary.
Żartem było bycie miłymi dla Vanessy.
Żartem było chodzenie z nią na wszelakie imprezy.
Żartem było nakłonienie ją do wciągnięcia koki.
I wtedy zabrnęłyśmy za daleko. Nie mógłysmy przerwać kontaktu z Vanessą, która natychmiast rozgłosiłaby to całemu światu.
Nawet nie chcę myśleć co by to spowodowało.
-Wiesz, że to jest bardzo ważne- Vanessa przekrzywia głowę wpatrując się w Carę z dezaprobatą
Blondynka śmieje się pod nosem.
-Jasne. Bardzo ważne. - wstaje z miejsca- Przepraszam, ale muszę iść się wyżygać. - rzuca lekko jednocześnie
za plecami Vanessy robiąc głupią minę
Powstrzymuję się od śmiechu.
-To może ja też pójdę- Vanessa idzie w jej ślady i rzuca mi pytające spojrzenie- Idziesz, Blue?
Kiwam głową i właśnie odsuwam krzesło do tyłu, gdy ktoś łapie jego oparcie zatrzymując je.
Zdziwiona błyskawicznie obracam się na pięcie.
Cholera.
Przewidywalne jak deszcz w Londynie.
Zayn.
-Możemy porozmawiać? - chłopak nadal ściska oparcie mojego krzesła.
Przez chwilę gapię się na jego dłonie, które tak w ogóle są idealne.
Zaraz, moment. Co ja pieprzę?
Hola, hola Blue.
-O czym? - zmuszam się do spojrzenia w jego ciemne oczy.
Zayn spogląda znacząco na Vanessę stojącą z boku, która nawet nie ukrywa, że przysłuchuje się rozmowie.
-W cztery oczy. - mówi z naciskiem
Jakiś głos w mojej głowie krzyczy głośno: Tak!
Natychmiast go uciszam.
-Nie mam czasu.- robię krok w bok, żeby go wyminąc, ale on wtedy łapie mnie za rękę.
Mówiłam już, że jego dłonie są idealne?
-Myślę, że trochę znajdziesz- uśmiecha się do mnie.
UŚMIECHA SIĘ DO MNIE.
Dzisiaj przez te kilka godzin nie widziałam ani jednego jego uśmiechu. Powinnam czuć się wyróżniona?
-Blue- Vanessa wyraźnie mnie pogania
Spieprzaj.
-Chwila- rzucam do niej- Idź do łazienki, zaraz przyjdę.
Vanessa przewraca oczami, ale spełnia moje polecenie.
Kiedy znika za drzwiami stołówki Zayn wyraźnie się rozluźnia.
-A więc. ..
-Nie mamy o czym rozmawiać- przerywam mu ostro- I jeśli jeszcze raz się do mnie odezwiesz to tego pożałujesz.
Nie lubię udawać zimnej suki, kiedy chcę pokazać się komuś z moje lepszej strony.
-I nie widziałeś mnie w tym klubie- warczę odchodząc.
***
Wchodzę do łazienki w tym samym momencie, gdy Vanessa wciąga kreskę. -Zwariowałaś? - prawie wrzeszczę- To szkolna toaleta,w każdej chwili ktoś może tu wejść.
Dopiero wtedy zauważam Carę opierającą się o drzwi kabiny i przyglądającą temu z wyrazem znużenia na twarzy.
-Cara! - wołam podchodząc do Vanessy- Nie mogłaś jej powstrzymać?
Blondynka wzrusza ramionami.
-Narkomanów nie da się powstrzymać.
Vanessa ociera nos i rzuca jej wściekłe spojrzenie.
-Nie jestem narkomanką. Wciągam od czasu do czasu.
Sprzątam biały proszek i spłukuję go w umywalce.
-Ktoś może to zauważyć. - mówię wściekła.
Vanessa przegląda się w lusterku.
-Niby co?
Patrzy mi prosto w oczy. Jej źrenice są już rozszerzone, a ona sama zaczyna już swirowac.
-Pójdziesz do domu- ciągnę ją za ramię.
I wtedy ona się przewraca. Tak po prostu.
-Nic mi nie jest- bełkocze, po czym traci przytomność.
Natychmiast klękam obok niej i szarpię ją za ramię.
-Vanessa!  Vanessa!  Cholera jasna!  Cara!
Nagle zauważam krew płynącą z jej nosa.
-Vanessa! - krzyczę rozpaczliwie.
Cara każe mi się zamknąć, po czym mówi do kogoś, że Vanessa źle się poczuła i zemdlala.
Podnoszę głowę i spoglądam prosto w oczy Zayna.
-To jest damska łazienka- wykrztuszam zaskoczona jego nagłym zjawieniem się tu.
Chłopak piorunuje mnie wzrokiem.
-Czy to naprawdę jest teraz aż tak ważne?
Oczywiście, że nie.
-Połóż ją na plecach i unies jej głowę- instruuje mnie ostrym tonem- Teraz czekaj.
Wyciera jej krew z nosa papierem toaletowym.
Staram się nie myśleć o jego obecności tutaj tylko o Vanessie.
To moja wina. To ja ją w to wciągnęłam.
I wtedy ona się budzi. Patrzy na mnie sennym wzrokiem i chichocze.
-Chyba odleciałam- zrywa się na nogi i zaczyna biegać w miejscu.
Wzdycham ciężko i spoglądam na Zayna.
-Dziękuję- mówię niechętnie.
Chłopak wzrusza ramionami.
-Nie zrobiłem tego dla ciebie. I nigdy więcej nic nie zrobię.
Patrzę za nim zszokowana, gdy prawie wybiega z łazienki.

TERAZ
-Blue? - powtarza Zayn.
Wyszedł z auta dosłownie na minutę, a już woda się z niego leje. Co nie znaczy, że wygląda źle. Wręcz przeciwnie: wygląda cholernie dobrze.
-Twoja mama cię szukała. Martwila się.- mówi karcącym tonem.
Wbijam wzrok w jego buty.
Zayn wzdycha ciężko.
-Nie chcesz rozmawiać?  Trudno. Ale może wstań z tej ziemi, bo się przeziębisz.
Zagryzam wargę.
-Hmm...problem w tym, że nie mogę.
Zayn marszczy brwi.
-Co?
Spoglądam mu prosto w oczy.
-Nie mogę- powtarzam przekrzykując deszcz i wiatr- Coś mi się stało z kostką.
Zayn rzuca mi zdziwione spojrzenie.
-Naprawdę?
-Nie, do diabła. Leżę tu bo bardzo mi miło i ciepło.
Chłopak przeczesuje mokre włosy ręką.
-Hmm. ..w takim razie, pomogę ci wstać.
Hmm. ..gratulować geniuszu.
Zayn podaje mi rękę i podpiera mnie w pasie. Z chęcią korzystam z jego pomocy. Zayn oplata mnie ramieniem w pasie i prowadzi do swojego samochodu.
-Co tu robisz?- pyta gdy wsiadamy do jego samochodu.
Nie rusza. Siedzi obok mnie, jedyne co nas dzieli to skrzynia biegów. Pieprzona skrzynia biegów.
-Masz na myśli:co robię na tej ulicy w deszczu czy co tu robię w ogóle?
Jego bliskość boli. Cholernie boli.
-Oba.
-Przyjechałam do rodziców. Carl dał mi wolne.
Zayn rzuca mi pytające spojrzenie.
-Carl?
-Mój szef. Pracuję w księgarni.
Czy w jego pytaniu wyczulam nutę zazdrości?
Blue, ogarnij się. On ma narzeczoną. Jeśli się zaręczył to znaczy, że planuje wziąść z nią ślub. A po ślubie mieć dzieci i...
-A co robisz t u t a j? - Zayn wyrywa mnie z zamyślenia.
-Wracałam z pubu.
-Pubu? - powtarza Zayn zdziwiony.
Jest taki inny. A jednoczenie taki jak kiedyś. Jak to w ogóle możliwe?
-Ciebie raczej kojarzy się z klubami a nie pubami- ciągnie Zayn.
-Skończyłam z tym- wtrącam gniewnie- Już dawno temu.
Chłopak kiwa głową i odpala silnik. Czyli zamierza jechać. I pozbyć się mnie jak najszybciej.
-Gdzie jedziesz?- pytam odrobinę zaniepokojona gdy jedzie w zupełnie odwrotną stronę niż stoją nasze domy.
Zayn nawet na mnie nie patrzy.
-Do szpitala. Lekarz musi to obejrzeć.
Na tym kończy się nasza rozmowa. Zayn prowadzi nie odzywając się do mnie ani słowem. Ja też nie zamierzam z nim rozmawiać.
Nagle dzwoni jego komórka. Odbiera.
-Halo? ...tak, wiem, kochanie
Rozmawia z Perrie. Sztywnieję i udaję, że wcale mnie to nie interesuje, gdy tak naprawdę chłonę każde jego słowo.
-Coś mi wypadło. ..- To "coś" to ja, tak?  Nie powiem, to był cios poniżej pasa- Nie dam rady. ..kocham cię. Do jutra.
Kocha ją. On ją kocha.
Zayn kończy rozmowę. Nadal jedziemy w ciszę, gdy nagle odzywa się on:
-Miałaś mnie dość czy co?
Rzucam mu nic nierozumiejące spojrzenie.
-Co?
-Rzuciłas mnie z dnia na dzień chociaż wszystko między nami było bardzo dobrze- ciągnie z goryczą- Kochałem cię. Uważałem, za najlepsze co przytrafiło mi się w życiu. A ty tak z dnia na dzień przerwalas.
Wpatruję się w niego z osłupieniem.
-Już jesteśmy- warczy zatrzymując się przed szpitalem.
-Ja...- zaczynam,ale on nie daje mi dojść do słowa.
-Przestań. I tak nie uwierzę w żadne twoje słowo. Co było to było. Nie powinien mieć do ciebie żalu.
Jasne, nie powinies.
***
Okazuje się, że z nogą nie stało się nic poważnego.
Następnego dnia poruszam się bez problemu o własnych siłach.
Urzęduję właśnie w kuchni, ubrana w krótką bluzkę i dżinsowe ogrodniczki gdy do pomieszczenia wpada mama.
-Blue, potrzebuję tych zielonych poduszek do salonu.
-Po co? - burczę nie odrywając wzroku od patelni.
Mama prawie wyrywa mi ją z ręki.
-Potrzebuję zmiany. Leć do garażu i przynieś mi cztery.
Zgadzam się z niechęcią.
Kiedy wychodzę ona uśmiecha się przebiegle pod nosem.
Podejrzane.
Przechodzę przez ogród i wbiegam do garażu nucąc sobie pod nosem. Ale gdy zauważam postać przy samochodzie staję jak wmurowana.
Pieprzona matka i jej pomysły. Teraz zagolopowała się za daleko. Zdecydowanie za daleko.



♥♥♥
Hej ;*
przepraszam, że trochę nie dodawałam rozdziału ale tak naprawdę to dopiero dzisiaj się za niego wzięłam
tak wiem jest krótki. Za to tez przepraszam. Obiecuję ze następny będzie dłuższy :>
xx
♥♥♥










19 komentarzy:

  1. Oj tam, oj tam...... Mi odpowiada ta długość i nie przepraszaj, że krótki :) Czyżby Zayn stał koło samochodu??? Kurczę nie wiem..... Urwałaś w takim momencie :-S Ale to ich trio friend.... Takie pokręcone.... :D Każda inna, a charakterkiem odbiegają od siebie niemiłosiernie. Czekam na next ♡.♡

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno wiesz bo to jest bardzo przewidywalne nie oszukujmy się haha xD dziękuję ♥.♥

      Usuń
  2. Cholera ta Vanessa... nie mogę się zdecydować czy wole ją czy Carę xD ale chyba tą drugą,
    a tak w ogóle rozdział jest suuuuuuper <3
    Zayn nie kocha Perrie niech nie kłamie xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Swietny!
    Znowu spotka Zayna...
    Już nie mogę doczekać się kolejnego-!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Gdhshs! Znów spotkanie z Zayn'em! Czemu nie dal jej wytłumaczyć skoro pytał? Dziwne to było xD Pewnie takie miało być ;D Krótki się wydawał ten rozdział, ale i tak świetny! Czekam na następny i życzę Ci weny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wydawal się krótki tylko rzeczywiście taki jest xD za co przepraszam, ale nie miałam weny, a wtedy lepiej nie napisać nic ^^
      Ale dziekuje za mile słowo ♥

      Usuń
    2. Oj tam! Wszystko co piszesz, jak dla mnie jest świetne!

      Usuń
    3. Weź bo jeszcze w samouwielbienie wpadnę xD

      Usuń
    4. Hahah, no przynajmniej byś nie pisała, ze rozdział zły, lub Ci się nie podobał, a tak serio był świetny. Często tak piszesz. Na wcześniejszym dużo razy tak było xD

      Usuń
    5. No wiem ;)) strasznie wkurzające to było i nadal jest,nie? Bo tak naprawdę jak coś napiszesz to tobie spodoba się dopiero jak przeczytasz drugi raz i wtedy stwierdasz: to jednak nie jest takie złe ^^

      Usuń
  5. Śliczny rozdział <3
    Przepraszam, że ostatnio mnie nie było, ale zgubiłam link :P Na szczęście już mam :D
    Ciekawe...Hmmm...
    Czy to Zen? Czy nie Zen?
    To wszystko jest takie, takie...Nie wiem jak to powiedzieć...Tajemnicze?
    Intryguje mnie ta historia :33 Oryginalna-taka jakie lubię :D
    W ogóle to niesamowity jest twój szyk pisania :))
    Powodzenia w dalszym i dużo weny <3
    Niecierpliwie czekam na kolejny :**
    Całuski :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tez często gubię linki niestety ;))
      dziękuję, ciesze się ze ci się podoba <3

      Usuń
  6. A tam, wcale nie jest krotki. Ja tam lubię takie rozdziały! To Zayn? Mam nadzieje ze tak. Genialny rozdzial, uwielbiam sposob w jaki piszesz.
    Czekam na kolejny, dodawaj szybciutko <3

    www.scar-never-fade.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Ekstra !! Czekam na nastepny.
    Ściskam i zapraszam do mnie xx

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny rozdział , ahh ta mamuśka i jej intrygi.
    Z niecierpliwością czekam na next :*

    OdpowiedzUsuń