środa, 22 kwietnia 2015

5

WTEDY
-Nie mogę w to uwierzyć- powtarzam juz  po  raz piąty.
Cara tylko mi przytakuje.
-Fajnie, że się ze mną zgadzasz- mruczę.
-W końcu od czego są przyjaciółki. - odpowiada cicho ze wzrokiem wbitym w ekran swojej komórki.
Właśnie. Od czego.
-Dlaczego to musi się przydarzyć akurat mi? - biadolę.
Blondynka przewraca oczami.
-Wiesz, Blue jak na to nie patrzeć to nie znowu żaden koniec świata.
Może dla niej.
-Chyba się nie rozumiemy.
Cara ponownie przewraca oczami i wstaje z mojego łóżka.
-Płacz sama, ja musze iść.
Podciagam się do pozycji siedzącej.
-Dokąd?
Cara zatrzymuje się z dłonią na klamce.
-Muszę odebrać Aleksa z przedszkola.
Alex to pięcioletni brat Cary. Z racji tego, że jej matka i starsza siostra pracują całe dnie, a druga siostra ma wszystko gdzieś to na nią spadł obowiązek opieki nad Aleksem. Opiekuje się nim świetnie. Nikt oprócz nauczycieli, którzy marudzą, że się nie uczy nic jej nie zarzuca.
Ale jak ma się uczyć kiedy cały dom jest na jej głowie?
-Okej- Kiwam głową- Idź.
Cara posyła mi całusa i znika za drzwiami
Wpatruję się przez chwilę w miejsce gdzie zniknęła po czym schodzę na dół.
W salonie siedzą oboje moi rodzice. Chociaż każde na drugim krańcu kanapy.
-Hej- opieram się o ścianę i przypatruję im się ze znudzeniem.
Mama odwraca się i mówi:
-Co robisz w domu tak wcześnie?
-To pytanie powinnam raczej kierować do ciebie - rzucam.
Mama przewraca oczami i odwraca się ode mnie.
-A ty tato?- pytam.
-Źle się czuł- odpowiada mama za niego chłodno.
-Aha.
Wiadomo, że z tej rozmowy raczej nic więcej nie wyniknie. Macham do nich za ich plecami i idę do kuchni skąd biorę paczkę ciastek i biegnę z nią na górę do mojego pokoju.
Już mam rzucić się na łóżko, gdy mój wzrok przyciąga widok za oknem. A mianowicie Zayn na moim podwórku chyba zastanawiający się czy wejść do środka.
-Co do cholery? - mruczę pod nosem.
Ale schodzę na dół i otwieram drzwi. Zayn stojący na werandzie odskakuje od wejścia i wciska dłonie w kieszenie swoich dżinsów.
-Co ty tu robisz?- warczę nawet nie próbując ukryć złości wywołanej jego nagłym zjawieniem się tutaj.
Zayn podnosi wzrok i patrzy mi prosto w oczy. Wytrzymuję jego spojrzenie.
- Musimy omówić nasz projekt. - oznajmia jakby nigdy nic.
Unoszę brwi.
-Teraz?
Kiwa głową.
-Tak, właśnie teraz.
Oglądam się za ramię w nadziei, że moja wiecznie zajęta matka zawoła mnie na obiad, którego nigdy nie gotuje ( ale czasem cuda się zdarzają), ale nic takiego nie następuje. Czyli nie mam żadnej wiarygodnej wymówki.
-Hmm, no dobra- nie pozostaje mi nic innego jak się zgodzić- Wchodzisz? - uchylam szerzej drzwi
Ale on kręci głową.
-Nie tutaj.
Rzucam mu zdumione spojrzenie.
-W takim razie gdzie?
Zayn tylko macha na mnie ręką.
Nie powinnam z nim iść. Powinnam omijać go szerokim łukiem.
Ale co poradzę na to, że chcę zdać do kolejnej klasy?
Wzdycham głośno, tak, żeby to usłyszał.
Cóż jeśli nawet usłyszał to nie daje tego po sobie poznać. Idę za nim przez ulicę do jego domu.
-Serio? -unoszę brwi- U mnie to nie, ale u ciebie to już tak?
-Zaraz zrozumiesz- warczy.
Dosłownie na mnie warczy.
Milknę oburzona.
Jeszcze nikt nigdy nie odważył się odezwać do mnie takim tonem.
No cóż, w końcu nazywam się Blue Davis.
-Wiesz co, chyba jako partnerzy powinniśmy odnosić się do siebie z większym szacunkiem.
Zerka na mnie przez ramię.
-Och, doprawdy? I kto to mówi?
Zamkniesz się w końcu?
Ku mojemu zdziwieniu Zayn obchodzi swój dom i przechodzimy na tyły do ogrodu. Ogród otoczony jest niskim płotem, który przeskakuje i nawet nie odwraca się, żeby upewnić się czy idę za nim. Idę. Mimo wszystko idę.
Chociaż równie dobrze może mnie prowadzić do lasu gdzie bez skrupułów zgwałci mnie i zabije, a zwłoki zakopie pod drzewem.
Wiesz co, Blue? Zdecydowanie za dużo horrorów.
-Dokąd idziemy? -w pewnym momencie postanawiam przerwać ciszę.
Ale Zayn tylko ponownie macha na mnie ręką dając mi do zrozumienia, że mam nawet nie oddychać w jego obecności.
Uwierz mi, gdyby tylko się tak dało. ..
W końcu zatrzymujemy się na małej polanie otoczonej kilkoma drzewami. Na dwóch drzewach jest zbudowany domek. Cholera.
Zawsze chciałam mieć domek na drzewie. Nie moja wina, że rodzice po prostu woleli pracować niż budować mi domki na drzewie.
-Fajny domek- wymyka mi się.
Czerwienię się. Chociaż wcale nie powinnam. To on powinien klękac przede mną bo zwracam na niego swoją uwagę.
-Prawda? -odwraca się do mnie z szerokim uśmiechem.
I nagle nie jest zimnym skurwysynem, za którego go brałam. Nagle staje się zwykłym miłym siedemnastolatkiem.
-Wejdziesz pierwsza? - pyta pokazując na drabinę przyczepioną do drzewa.
Gapię się na nią przez chwilę. Czy to w ogóle jest bezpieczne.
-Będę cię asekurował- mówi Zayn.
Nie ufam mu.
-Wejdę sama- prycham odrzucając włosy do tyłu.
Mam na sobie nowe dżinsy wiec oczywiście muszę uważać.
Łapię się drabinki, która z bliska wygląda na jeszcze bardziej niestabilną.
A chrzanic to. Nie chcę przecież, żeby wszystkim rozpowiedział jaki to ze mnie tchórz.
Przełykam ciężko ślinę i wchodzę na drabinkę. Idzie mi bardzo dobrze. Ścieram sobie rękę tylko dwa razy, a kiedy w końcu padam na deski domku to tylko odrobinę sapię.
Minute później z dołu wyłania się głowa Zayna.
-I co? Było aż tak źle?
Ignoruję jego pytanie i wyniośle pytam:
-Dlaczego kazałeś mi tu przyjść?  Równie dobrze moglibyśmy być teraz w twoim domu.
-Mam bałagan- wyjaśnia krótko.
Akurat. Powiedz po prostu, że twoje siostry nie chcą mnie tam widzieć.
Nawet mnie nie znają, a już nienawidzą. Nic dziwnego. Dużo ludzi stosuje taką metodę "znania mnie".
-Wymyśliłaś jakiś temat na nasz projekt?
Kręcę głową. Niby czemu miałabym to robić?
-Mogłaś się choć trochę wysilić- mówi, ale jakoś nie wygląda na zbytnio zdziwionego moim lenistwem.
-Przypominam ci, że pani Collins zadała nam to dopiero dzisiaj.
-A ja ci przypominam, że mamy na to miesiąc. A to wbrew pozorom to  nie jest dużo czasu- piorunuje mnie wzrokiem.
Odwdzięczam mu się tym samym.
-Spieprzaj.
-To było bardzo dojrzałe.
Wściekła podnoszę się z miejsca i robię kilka kroków w tył.
-Wiesz co? Mam dość. Jutro ubłagam panią Collins o zmianę partnera.
Zayn marszczy czoło.
-Myślisz, że zawsze będziesz dostawać dokładnie to czego będziesz chciała?
Tupię nogą.
To chyba tez nie było zbyt dojrzałe zachowanie.
-Odwal się ode mnie, okej? - w tym samym momencie gdy to mówię robie kolejny krok w tył.
I wtedy tracę równowagę. Moja wpada w jakąś dziurę a druga nagle znajduje się poza domkiem. Dosłownie. Mało mi brakuje do szpagatu.
Odruchowo łapię mocno dłońmi krawędź deski. Tak mocno, że coś wbija mi się w wewnętrzną cześć dłoni. Do moich oczu napływają łzy bólu. Klnę pod nosem.
A Zayn tylko stoi i śmieje się do siebie.
-Możesz mi pomóc? - warczę na niego
Próbuję się podciągnąć, ale to prawie niemożliwe do zrobienia z jedną wolną nogą.
Dłoń boli mnie tak bardzo, że na moment muszę się puścić. I właśnie w tym momencie Zayn łapie mnie za nadgarstek.
-Najpierw poproś. - mówi z uśmiechem
Marszczę brwi.
-Co? Co ty pieprzysz?  Po prostu wciągnij mnie na górę.
Zayn potrząsa głową.
-To nie kosztuje dużo Davis. Zwykłe "proszę".
Przewracam oczami.
-Proszę.
-Chyba nie dosłyszałem.
Zaciskam zęby i prawie wrzeszczę:
-Proszę, pomóż mi!
Zero reakcji. Spoglądam w górę zaniepokojona, gdy on nagle podciąga mnie do góry. Gdy znajduję się już na bezpiecznej strefie domku puszcza mnie i pomaga mi wyjąć nogę z dziury.
Cóż. ..nowe dżinsy nadają się tylko do jednego. Wyrzucenia.
Przed dłuższą chwilę siedzimy w ciszy, gdy nagle Zayn bierze mnie za rękę i zaczyna wydłubywać drzazgę z wewnętrznej strony mojej dłoni. Nie jestem w stanie się nawet poruszyć.
-Eliksir miłosny- mruczy pod nosem.
-Co?- szepczę
Nie wiem czemu to robię. W końcu nie ma tu nikogo poza nami.
-Nasz projekt. Eliksir miłosny. Zrobimy o alchemii.
TERAZ
-No, przyznaj się.
-Nie miałem.
-Żadnej?
-Absolutnie.
-Akurat.
Niall puszcza do mnie oczko, a ja uśmiecham się promiennie.
-Serio?
Drapie się po głowie.
-No dobra. Raz miałem. Nazywała się Angel. Spotykaliśmy się w tajemnicy przez cały miesiąc, ale gdy paparazzi i fani zaczęli węszyć rzuciła mnie. Była zbyt delikatna na hejty. Nie wytrzymałaby tego psychicznie.
-W takim razie to chyba dobrze, że odeszła- stwierdzam biorąc kolejny łyk wina.
Niall kiwa głową, po czym wyciąga coś spod koszuli. Kiedy zauważam co to jest powstrzymuję śmiech.
Piersiówka. Niall otwiera ją i podsuwa mi pod nos.
-Napijesz się?
Z początku chcę pokręcic głową, ale po chwili stwierdzam: "czemu nie"? I piję.
-Wódka- mówię oddając mu to.
-W tym towarzystwie nie dostaniesz niczego lepszego- wskazuje na ludzi wokół nas- Jedyne na co możesz liczyć to wino i inne wytworne trunki.
Upija łyk wódki krzywiac się.
-Skąd znacie się z Zaynem? - pyta nagle.
Sztywnieję.
-Hmm...w szkole. ..chodziliśmy razem do szkoły.
Niall nie drąży tematu.
Na szczęście.
Spędzamy razem jeszcze pół godziny, gdy nagle ktoś kładzie mi rękę na ramieniu i pyta:
-Nie bawicie się za dobrze?
Zayn. Co on tu do cholery robi?
A no tak. Przecież to jego impreza.
-Gdzie tam- Niall śmieje się głośno.
Dołączam do niego. Nie ukrywam, że w te pół godziny nieźle się upiliśmy. Tak, że oboje ledwo stoimy na nogach.
Dlatego w pewnym momencie postanawiam oprzeć się o Zayna.
Chłopak zamiera, ale nie odtrąca mnie. Jak na razie.
-Nie powinnaś iść już do domu Blue? - patrzy na mnie surowym wzrokiem.
-Daj spokój, Zaynie. Jestem już dorosła. - nawet nie zauważam tego, że nazwałam go "Zaynie".
Nazywałam go tak dla żartów, gdy byliśmy razem.
To nie jest dobry moment na wspominki starych, dobrych czasów. Nie.
-Chodź ze mną - ciągnie mnie za sobą - A my sobie jeszcze porozmawiamy- mówi do Nialla
Rzucam mu oburzone spojrzenie.
-Było nudno. Dopóki nie zjawił się Niall. - odzywam się.
Zayn milczy. Ściska mnie mocniej za ramię.
-To boli- wyrywam mu się- Przestań.
Kiedy on nadal milczy prowadząc mnie za sobą zaczynam marudzić:
-Dlaczego Niall jest o wiele weselszy od ciebie? I nie wygląda jakby dzwigal krzyż na plecach. Dlaczego nie jesteś taki jak kiedyś? I dlaczego chodzisz z tą pustą suką? - Nie reaguje nawet na niezbyt miłe określenie swojej narzeczonej - A wiesz, że Niall miał dziewczynę i nie wiedział o niej...
I wtedy Zayn zatrzymuje się tak gwałtownie i niespodziewanie, że prawie wpadam na jego plecy. Zamiast przeprosić tylko chichoczę do siebie.
-Niall jest idealny. Tak wiem. Przestań o nim ciągle gadać.
Unoszę brwi.
-Zazdrość zżera co?
Zayn przewraca oczami.
-Mam narzeczoną. I jestem z nią szczęśliwy. Nie mam zamiaru wracać do tego co było kiedyś. - mówiąc to patrzy mi prosto w oczy.
Wybucham gorzkim śmiechem.
-Przecież wiem. Ja też nie mam takiego zamiaru. Co ty sobie wyobrażasz?
Powiedzieć, że jest zaskoczony moim zachowaniem to zdecydowanie za mało.
-Chcesz jakieś leki uspokajające? -pyta chyba całkiem poważnie.
Potrząsam głową.
Zayn otwiera najbliższe drzwi i pokazuje mi, żebym weszła do środka.
Od razu rozponaję ten pokój. Gościnny. Nie raz już spędziłam tu noc.
-Po co mnie tu przyprowadziłes? - oglądam się na niego przez ramię.
Zayn popycha mnie na łóżko. Znowu się śmieję chociaż powinnam krzyczeć z oburzenia.
-Żebyś się przespała. Jesteś kompletnie pijana.
-Nieprawda- kręcę głową z  chichotem.
Zayn tylko macha ręką poirytowany i wychodzi z pokoju. To znaczy wyszedłby gdyby nie moje pytanie:
-Zostaniesz ze mną?
Odwraca się w drzwiach zdziwiony.
-Co?-gapi się na mnie jak cielę na malowane wrota.
Wydymam wargę.
-Nie mam zbytniej ochoty siedzieć tu sama.
Zayn kręci głową.
-Nie...
-Proszę- przerywam mu- Proszę. Tylko ja pięć minut.
Zayn jeszcze przez chwilę patrzy się przez siebie jakby analizując coś w głowie, po czym bez słowa obraca się na pięcie i dołącza do mnie leżącej na łóżku
Posyłam mu promienny uśmiech.
-Zagramy w coś?
Zayn podciąga się na poduszkach.
-W co?
-Dwadzieścia pytań?
Zastanawia się przez chwilę.
-Niech ci będzie.
-Okej. Więc ja zaczynam. Masz to o czym marzyłeś?
Spogląda na mnie zdumiony po czym kiwa głową.
-Tak. Cieszysz się z tego co jest teraz?
Szczerze?  Za cholerę nie.
-Mhm- mruczę pod nosem- Kiedy bierzesz ślub z Perrie?
Zayn zamyka oczy.
-Nie możesz zadawać ciekawszych pytań?
Zagryzam wargę.
-Hmm. ..w takim razie: ile mierzy najwyższy człowiek świata?
I wtedy Zayn ku mojemu wielkiemu zdziwieniu wybucha śmiechem.
-Jesteś niemożliwa- wykrztusza, gdy się uspokaja.
-Dzięki. Ale tak na poważnie. Ile?
-Nie mam bladego pojęcia.
-Ja też nie.
Zayn znowu się śmieję po czym ściska moją dłoń. Ledwo zauważalnie, ale. ..jednak.
-Spotykasz się z kimś? - pyta.
Wytrzeszczam oczy
-Yyy. ..po pierwsze:co to za pytanie. A po drugie: nie.
-Może powinnaś sobie kogoś znaleźć. W końcu jesteś młoda, śliczna i...- urywa, gdy drzwi do pokoju się otwierają.
Oboje zrywamy się na równe nogi.
W drzwiach staje Perrie. Omiata wzrokiem cały pokój, aż w końcu jej spojrzenie pada na mnie.
Odruchowo poprawiam zsuwające się po moim ramieniu ramiączko od stanika.
Ups. Błąd. Wielki błąd.
-Zayn! - piszczy przerazliwie po czym dosłownie wybucha płaczem.
I ucieka.
-Perrie! -Zayn biegnie za nią rzucając do mnie na odchodne- Wielkie dzięki.
***
Następnego dnia po śniadaniu zauważam brak mojej czerwonej koszuli, którą miałam wczoraj na sobie podczas "ogniska" u Zayna.
Jako, że jest to mój ulubiona koszula od razu biegnę ją odzyskać.
Drzwi otwiera mi Trisha.
-Tak, skarbie? - uśmiecha się do mnie szeroko.
Wyjaśniam jej sytuację pomijając fakt mojego potwornego kaca i tego ze przeze mnie może się rozpasc jedna z najsławniejszych parświata.
Taka okazja zdarza się tylko raz w życiu. Nie przepuśc jej.
Trisha wpuszcza mnie do domu. Od razu kieruję się do gościnnego, ale tam nie znajduję mojej koszuli. Trisha sugeruje mi, że może być w pokoju Zayna. I choć traktuję ten pomysł bardzo sceptycznie idę tam.
Jego pokój nie zmienił się ani trochę przez cały ten czas. Ale nie myślę o tym. Nie po to tu przyszłam.
Przekopuję jego szafki w poszukiwaniu mojej koszuli i w końcu ją znajduję. Z tryumfem wylawiam ją spośród innych ubrań. I nagle zamieram.
Bo pod nią zauważam woreczek. Woreczek, w którym znajduje się biały proszek. A po lewej stronie szuflady pod bluzami leżą nieskręcone jeszcze jointy.
Co jest do diabła?
W ostatniej chwili słyszę głośne kroki na schodach.


♥♥♥
Hej ;*
właśnie jakoś wzielam się do roboty i napisałam rozdział ^^
Podoba wam się?
Wytrzymałości do końca tygodnia <3
xx
♥♥♥












19 komentarzy:

  1. No wiedziałam, ze bedzie zazdrosny!
    Perrie, Ojejciu jak mi przykro...
    No Zayn, w coś ty się wkopał?!
    Super rozdzial, czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  2. Zayn wybrał fajny temat xD ciekawe jak by się to leżenie na łóżku mogło skończyć gdyby nie Perrie ;-)
    Kocham <3 jestes najlepsza

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowny, idealny.
    Nie mogę doczekać się następnego xx
    H.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję <3 chociaż to chyba za mocne określenia ;))

      Usuń
  4. Nie zdziwiłabym się gdyby Niall wyskoczył z jakimś hamburgerem czy czymś do jedzenia, ale piersiówką O.O
    Jaki zazdrośnik.... Nie wierzę.....
    Boże święty! Co za końcówka!
    Jointy?!
    Nie mam pojęcia co to dalej będzie.....
    Czekam na wyjaśnienie tej sytuacji i oczywiście na następny rozdział *^^* :-* ♡.♡

    OdpowiedzUsuń
  5. Cześć :*
    Nominuję cię do Liebster Blog Award . więcej o tym u mnie na blogu ;*
    Co do rozdziału , to jak zawsze CUDOWNY ! <3

    OdpowiedzUsuń
  6. OOo, nJee! Ciekawe jak tam sprawy z Pezz, oby niezbyt dobrze xD
    Fajny ten rozdział, bardzo! Awws, nie mogę się doczekać następnego. Więcej Nialla :D
    Ps: Zmienilam konto, ponieważ na tamtym czasem komentarze mi się nie chciały dodawać etc. Weny życzę! Bajoo xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poznałam cię po stylu pisania ;))
      Ale w życiu bym nie pomyślała ze ten blog jest twój xD
      dziekuje ♥

      Usuń
    2. Never say Never xD
      Serio, tak łatwo mnie rozpoznać? :D

      Usuń
    3. trochę cie juz "znam" xD
      wiec dla mnie łatwo :*

      Usuń
    4. Ty "znasz" mnie, a ja Ciebie prawie w ogóle xD dowiem się może cos czytając ten post o LBA

      Usuń
    5. Chyba niezbyt wiele xd zresztą nie wiem o tobie zbyt dużo np.ile masz lat? ;**

      Usuń
    6. Pisalam juz nawet na moim blogu, (który czytasz xD) że większość nie uwierzyła by mi, gdybym szczerze na to pytanie odpowiedziała, no bo mało która osoba w moim wieku umie wypowiadać się na tematy, no szczerze mówiąc dość trudne. xD

      Usuń
  7. Boziu! Rozdział-cudo *.*
    I ten domek <3 I ten wpad do dziury xD
    Jej! I te chichoty :) No i Pezz o.o Ciekawa jestem co będzie z nią i Zen'em :O
    O co chodzi z tymi narkotykami? Zayn bierze?! Boże, nie... :(
    Jej! Twój styl pisania jest niesamowity nie mogę przestać się nim zachwycać ^^ Jest doskonały :) Zazdroszczę pomysłu i talentu ;*
    Nie mogę doczekać się ciągu dalszego <3
    Powodzenia w dalszym i dużo dużo weny Kochana ;*
    Całuski <3
    Jeszcze raz: JESTEŚ NIESAMOWITA! ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, dziękuję ♥ aczkolwiek to chyba o wiele za mocne określenia ;))

      Usuń